Ostatnie pożegnanie Św. p. Bolesława Sołtysika

W dniu 4.04.2021 odszedł od nas do Krainy wiecznych łowów nasz Kolega – Bolesław Sołtysik.

Bolesław urodził się 12.08.1923 r w Radwańcach w woj. lwowskim, jako trzeci, najmłodszy Syn Alfreda i Michaliny. Ojciec był leśnikiem i dzieciństwo swe Bolek spędził blisko lasu mieszkając w leśniczówkach w Radwańcach, Zabiałej, Lubaczowie, Turce nad Stryjem, Libochorze, a od 1938 r w Boryni.

Był to bardzo szczęśliwy okres w życiu licznej rodziny. Gościnność jego rodziców powodowała częste odwiedziny, zjazdy rodzinne, podczas których mężczyźni jeździli na polowania, a kobiety zajmowały się domem.

Z tego czasu pochodzą liczne historie rodzinne i anegdoty.

Tam też obcując z naturą i od wczesnego dzieciństwa uczony pracowitości

i pomagania innym, otrzymał szkołę na całe życie.

Szkołę podstawową i dwie klasy gimnazjum Bolesław ukończył w Turce nad Stryjem, mieszkając tam w szkolnej bursie, ale także, pokonując odległość 10 km, czasami konno, czasami na nogach.

10 lutego 1940 roku rodzina Sołtysików wraz z wieloma innymi rodzinami została wywieziona pierwszym transportem na Sybir – trzy tygodnie w bydlęcych wagonach do Omska, następnie wzdłuż rzeki Irtysz samochodami ciężarowymi ponad 300 km, a następnie saniami, w konwoju całą dobę w sam środek Tajgi.

(Cała groza wywózki oraz gehenna przeżyta na tej nieludzkiej ziemi: głód, praca ponad siły, choroby, codzienna walka o przetrwanie, została opisana w dzienniczku pisanym początkowo przez Ojca Alfreda (do Jego śmierci – niecałe 4 miesiące od wywozu Rodziny na Sybir), a następnie kontynuowana przez Braci i Matkę Bolesława)

W maju 1943 r Bolesław wstąpił do powstającej w Sielcach nad Oką I Armii Wojska Polskiego, gdzie rozpoczęto formowanie I Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Przeszedł cały szlak bojowy od Lenino do Berlina.

Powojenna rzeczywistość to czas nowych wyzwań.

Bezpośrednio po zdemobilizowaniu z Wojska Polskiego, w lutym 1946 r, przystąpił do pracy w Okręgowym Zarządzie Lasów Państwowych (dawniej Dyrekcja Lasów Państwowych) początkowo w Bytomiu, następnie w większości w OZLP w Opolu. Niejednokrotnie z narażeniem życia wśród zaminowanych terenów leśnych i grasujących rozbitków wojsk niemieckich, powierzoną Mu pracę w lasach wykonywał z powojennym zapałem.

Pracując nadrobił przerwę w edukacji, spowodowaną wojną. W 1953 r ukończył Technikum Budowlane i otrzymał tytuł Technika Budowlanego, w 1956 r ukończył kurs Kosztorysowania w Budownictwie, a w 1961 r  otrzymał uprawnienia budowlane z prawem kierowania robotami budowlanymi i sporządzania projektów.

Od 1976 r (po likwidacji OZLP Opole),  do czasu przejścia na emeryturę zatrudniony był w Okręgowym Zarządzie Lasów Państwowych w Katowicach.

Po przejściu na emeryturę nigdy się nie nudził. Nauczony w dzieciństwie zaradności – szył, gotował, uprawiał ogród i mając winnice produkował wina, którymi wielu z nas tu zebranych częstował. Wychowywał z wielkim oddaniem i poświęceniem Wnuka. Jeździł wraz z Rodziną często do Włoch i Chorwacji, a zimą szusował na nartach, będąc w wieku 83 lat najstarszym narciarzem  na stoku w Białce Tatrzańskiej.

Głęboka wiara w Boga i wartości przekazane Mu w dzieciństwie pielęgnował przez całe życie do ostatnich swych dni.0

Jako człowiek mocno związany z lasami z czasem jego pasją stało się myślistwo, które w Rodzinie Sołtysików przechodziło z pokolenia na pokolenie. Realizował je od 1952 r. głownie w Kole Łowieckim nr 4 Knieja w Opolu. Choć w Kole nie miał  specjalnych dokonań, to dużą jago zaletą było tworzenie w nim  dobrej, serdecznej atmosfery. Wokół jego osoby, zawsze pomocnej innym kolegom, obdarzonej wyjątkowym poczuciem humoru samorzutnie powstawał ciepły, przyjazny klimat, który do dziś w Kole istnieje. Jako technik budowlany był inspektorem nadzoru budowlanego przy budowie strzelnicy PZŁ w Opolu-Grudzicach. Obdarzony talentem strzeleckim często brał udział w zawodach organizowanych na tejże strzelnicy. W uznaniu jego zasług na wniosek WZ Koła, został odznaczony Medalem Zasłużony dla Łowiectwa Opolszczyzny oraz Srebrnym Medalem Zasługi Łowieckiej.

Żegnając Cię dzisiaj Bolku, nie zapomnimy twego uśmiechu, opowiadanych nie raz  z przymrużeniem oka myśliwskich opowieści, piosenek intonowanych podczas powrotów z łowów, ale i wyciągniętej do każdego pomocnej dłoni i serca okazywanego każdemu, który go potrzebował. W pamięci naszej pozostanie to, że kiedykolwiek się w naszych szeregach pojawiałeś wielu do Ciebie lgnęło, aby zaczerpnąć pogody ducha i optymizmu który, od Ciebie emanował.

Dziękujemy Ci Bolku. Darz bór. Niech Ci wiecznie szumi Knieja.